Muzyka

Julianna Awdiejewa. Dojrzały porządek [Firkušný 2025 2/4]

Okruchy Kultury - Julianna Awdiejewa

Festiwal Rudolfa Firkušného to listopadowe święto pianistyki, które odbywa się od 2013 roku na cześć czeskiego pianisty i dyrektora festiwalu muzycznego Praska Wiosna. Firkušný uznawany jest za jednego z najważniejszych pianistów dwudziestego wieku, był też promotorem muzyki czeskiej i nauczycielem w słynnej, nowojorskiej Szkole Juilliarda.

O pierwszym koncercie, który otworzył tegoroczną edycję Festiwalu występem Jana Lisieckiego, pisałam na Okruchach Kultury w tym tekście. Drugi koncert festiwalowy to recital Julianny Awdiejewej, która podobnie jak Lisiecki, wybrała program wymagający ogromnej siły i wytrzymałości – to w tym przypadku wybór z cyklu 24 preludiów i fug op. 87 Dmitrija Szostakowicza. To monumentalne dzieło, które uważane jest za jedno z największych wyzwań dla wykonawców – zagranie całości zajmuje ponad dwie i pół godziny. Awdiejewa zapowiadając swój festiwalowy program, wskazała iż zdecydowała się na wykonanie tego właśnie dzieła Szostakowicza ze względu na przypadającą w tym roku 50-tą rocznicę jego śmierci.

Szostakowicz napisał swoje opus magnum będące hołdem dla Das Wohltemperierte Klavier Jana Sebastiana Bacha w ciągu zaledwie kilku miesięcy – pracując nad nim od października 1950 r. do lutego 1951 r. Katalizatorem dla jego powstania było spotkanie z Tatianą Nikołajewą podczas Festiwalu Bachowskiego w Lipsku w lipcu 1950 r., podczas którego Dmitrij Szostakowicz był w jury. Nikołajewa zrobiła na Szostakowiczu ogromne wrażenie, a cykl 24 preludiów i fug op. 87 powstał de facto dla niej; pianistka przyjaźniła się z kompozytorem przez kolejne 25 lat.

24 preludia i fugi op. 87 to cykl par preludium + fuga, które są ze sobą nierozerwalnie związane. Choć są głęboko osadzone w formie barokowej i czerpią ogromnie dużo z Bacha, to jednak wyczuwalny jest w nich dwudziestowieczny język Szostakowicza – ekspresyjny, dramatyczny, czasami – tragiczny. Wszystko to wybrzmiało w wykonaniu wyboru Julianny Awdiejewej w Rudolfinum.

Julianna Awdiejewa - Foto © Pražské jaro – Jan Kantor
Julianna Awdiejewa – Foto © Pražské jaro – Jan Kantor

Ekspresja i porządek

Słuchając gry Awdiejewej nie mogłam oprzeć się temu, jak bardzo jej gra różni się od wcześniej słuchanego Jana Lisieckiego. Julianna Awdiejewa gra dojrzale, w uporządkowany, a jednocześnie bardzo ekspresyjny sposób. Nie potrzebuje bombastycznych ozdobników i efektów specjalnych, aby dać wyraz sile zarówno granego utworu, jak i swoim umiejętnościom. To pierwsza i najważniejsza myśl, którą wyniosłam z jej koncertu.

Awdiejewa nie wydobywa dramatyzmu z Szostakowicza siłą. Zamiast tego, niejednokrotnie w jej wykonaniu wyboru z 24 preludiów i fug wybrzmiewał mrok, ból, którego w tej muzyce jest bardzo dużo, ale to ból dojrzały, intelektualny, zagrany przez pianistkę tak, że wciąga i interesuje; nie ma w nim sztucznej emfazy i nieproporcjonalnej, groteskowej dosłowności.

Dojrzała wrażliwość

Gra Awdiejewej jest bardzo poetycka. Jest w niej dużo wrażliwości, umiejętności kształtowania relacji z odbiorcami poprzez opowiadanie muzyki, a nie tylko jej wykonywanie. Wrażliwość jednak może być infantylna; może być pewną pozą, drażniącą, wykreowaną na potrzeby koncertu rozumianego jako spektakl. Podczas recitalu Awdiejewej tego nie było, bo ona sama nie jest kreacją. Jej gra jest ekspresją posiadanej wiedzy, doświadczenia, wykształcenia, jest dowodem na przemyślenie i przepracowanie proponowanego programu pod kątem znacznie głębszym, niż tylko popis sceniczny i doskonałość wykonania.

Julianna Awdiejewa niewątpliwie zanurzyła się w muzykę Szostakowicza, wydobywając z niej to, co cykl 24 preludiów i fug ma do zaoferowania na głębszym poziomie, niż tylko ten oczywisty, brzmieniowy. Interesująco słuchało się tego koncertu, obserwując psychologię pianistki, jej świadomy wysiłek i energię wkładaną w niektóre części granego programu, to znów lekkość i malarskość w pozostałych. Awdiejewej, mimo, że zaprezentowała wybór z całego cyklu, udało się połączyć grane pary preludiów i fug w całość zawierającą przekaz o tym, jak rozległe i bogate jest to dzieło, jak wielki ma potencjał – zarówno od strony muzycznej, jak i intelektualnej.

Julianna Awdiejewa - Foto © Pražské jaro – Jan Kantor
Julianna Awdiejewa – Foto © Pražské jaro – Jan Kantor

Nie dziwi mnie wcale reakcja publiczności na to wykonanie, nie dziwią mnie bisy. Julianna Awdiejewa zostawiła we mnie na długo myśl o Szostakowiczu, o mostach, które można przerzucać muzycznie pomiędzy stuleciami, o tym, jak wielki wpływ na to, jak brzmi grana przez artystkę muzyka wywiera to, kim jest ona sama i jaką ma konstrukcję intelektualną.

To był wspaniały recital, odczarowujący mi fortepian, za którym tak naprawdę nie przepadam, przede wszystkim ze względu na dominację medialnych postaci nowych gwiazd, oślepiających swoim blaskiem (pytanie o naturę tego blasku pozostawię otwarte). To też recital, który sprawił, że nabrałam chęci do wysłuchania całego cyklu 24 preludiów i fug op. 87 Szostakowicza, który w czasie swojego powstania był przedmiotem – powiedzielibyśmy współczesnym językiem – politycznego hejtu i musiały minąć lata pracy Tatiany Nikołajewej, zanim został właściwie doceniony (głównie poza granicami Związku Sowieckiego).


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *