Nie lubię „Idomeneusza, króla Krety”. Nie lubię osiemnastowiecznego uwielbienia dla konwencji greckiej tragedii. Wreszcie, nie lubię znakomitej większości współczesnych inscenizacji operowych. Calixto Bieito to natomiast reżyser-radykał, którego pomysły są swego rodzaju loterią – nigdy nie wiadomo, na co się trafi; czy obróci klasyczną operę jedynie w żart, czy może w absurd? W przypadku „Idomeneo”, którego drugą premierę oglądałam w Operze Narodowej w Pradze 28 września, czekało na mnie bardzo wiele burzących stereotypy zaskoczeń.