Do Międzygórza, po czesku – Wilczego Dołu, po niemiecku – Wölfelsgrund, można na dobrą sprawę dojechać wyłącznie jedną drogą. Nic w tej sprawie nie zmieniło się od czasu początków osadnictwa w tym miejscu, czyli od XVI wieku. Zdumiewa mnie to, gdy przemierzam tę drogę, pokrytą zlodowaciałym śniegiem, a przed twarzą mam ścianę – masyw Śnieżnika poszyty iglastym, mrocznym lasem.

Marek Szymaniak „Zapaść. Reportaże z mniejszych miast”
Czytanie książek poświęconych polskiej prowincji to osobliwy fetysz. Ma w sobie coś masochistycznego, jest jak syndrom sztokholmski. Z książek tych bowiem dowiadujemy się, jak bardzo nam w gruncie rzeczy nie wyszło. Jak kulawa okazała się nasza transformacja w pogoni za mitycznym „Zachodem”. Czytaj dalej

Okruchy Kina: wszystkie poranki świata
Nie wiem, jak pisać o filmie. Ostatni raz robiłam to pięć lat temu. Nie jestem krytyczką. Nie rozpoznaję twarzy znanych współcześnie aktorek i aktorów. Nie poruszam się w kinowym uniwersum, przerażona wszechwładzą multipleksów i odwrotem kin studyjnych, w których tak swobodnie i dobrze czułam się w początkach liceum, choć niekiedy trzeba było siedzieć cały seans w płaszczu. Nie sądziłam, że do pisania o płynnych obrazach kiedykolwiek powrócę – aż do wieczora, w którym obejrzałam „Wszystkie poranki świata” (Tous les Matins du Monde) Alaina Corneau. Czytaj dalej