Nie lubię „Idomeneusza, króla Krety”. Nie lubię osiemnastowiecznego uwielbienia dla konwencji greckiej tragedii. Wreszcie, nie lubię znakomitej większości współczesnych inscenizacji operowych. Calixto Bieito to natomiast reżyser-radykał, którego pomysły są swego rodzaju loterią – nigdy nie wiadomo, na co się trafi; czy obróci klasyczną operę jedynie w żart, czy może w absurd? W przypadku „Idomeneo”, którego drugą premierę oglądałam w Operze Narodowej w Pradze 28 września, czekało na mnie bardzo wiele burzących stereotypy zaskoczeń.
Luková. Warto ocalić przeszłość
Opuszczony kościół św. Jerzego we wsi Luková niedaleko Manětína w Czechach znany jest przede wszystkim z instalacji „Má mysl” Jakuba Hadravy. Praca dyplomowa artysty z Pilzna przyciąga turystów z całego świata, jednak historia tego miejsca to znacznie więcej. To przede wszystkim zapis starań maleńkiej społeczności o ocalenie swojego dziedzictwa, które choć zdaniem wielu współczesnych nie jest warte zachodu i łatwiej byłoby pozwolić mu zrównać się z ziemią, dla mieszkańców Lukové stanowi kwestię tożsamościową.
Jak dobrze, że płynie czas. Kopatchinskaja w Pradze
Co się stanie, gdy połączymy Bacha z muzyką współczesną i ludowymi pieśniami? Czy upływ czasu jest czymś, co da się opowiedzieć korzystając z ekspresji muzycznej, która kojarzy się raczej z celebracją trwania i dążeniem do wieczności? To pytania, na które odpowiedzią może być występ rezydentki 80. edycji festiwalu Pražské Jaro (Praska Wiosna). Patricia Kopatchinskaja wystąpiła w Rudolfinum prezentując niezwykły program.
Kościół Pokoju w Jaworze. Dziedzictwo w cieniu
Z trzech Kościołów Pokoju (Friedenskirche), które istniały na dzisiejszym terytorium Polski, ostały się dwa – w Świdnicy (Schweidnitz) i Jaworze (Jauer). Głogów (Glogau) spłonął. Choć to Świdnica jest bardziej znana, popularna i rozpoznana przez szerokie kręgi turystów, jak i melomanów (ostatecznie to tam odbywa się co roku festiwal bachowski), to Jawor i jego kościół mają do zaoferowania więcej.
Ambitny banał. „Strefa interesów” Jonathana Glazera
„Strefa interesów” (The Zone of Interest) Jonathana Glazera to naprawdę dobrze zrobiony, ambitny artystycznie, ale poza tym całkowicie banalny film. Być może jednak właśnie dlatego wszyscy tak bardzo go chwalą.