Zmęczenie uświadamiam sobie dopiero, kiedy wieczorem włączam telewizor, żeby zobaczyć nadawane codziennie o tej samej porze dwa serwisy informacyjne dwóch różnych stacji. To mój rytuał. Dzięki niemu jestem w stanie określić, na ile rzeczywistość przedstawiona różni się od tej, w której na co dzień funkcjonuję. Wiedza ta jest przydatna na wielu płaszczyznach.
***
Wiosna w Polsce jest wtedy, kiedy w komunikacji miejskiej zaczyna pachnieć przetrawionym etanolem, cebulą i brakiem pieniędzy na opłacenie wyższego rachunku za wodę. Pojawiają się także spódniczki – za krótkie w stosunku do panujących w połowie marca temperatur, odpowiednie zaś – by szybko zrobić karierę, znaleźć mecenasa talentów rozlicznych i urządzić sobie życie.
***
Są też i dobre strony.
Wiosną człowiek uczy się doceniać, że miejsca stworzone nie do życia (czy sami je takimi uczyniliśmy? A może one powstają przez zaniechanie?) służą do tego, aby doceniać kierunek „do domu”, choćby to miało znaczyć „przed siebie” lub „byle dalej”. W miejscach stworzonych nie do życia nabiera się cierpliwości, która pochodzi od cierpienia, a także – dodatkowo i mimowolnie – hardości ducha.
Według wskazówek ekspertów kariery i rozwoju – to dziś najpotrzebniejsze do przetrwania cechy.
***
Przetrwanie (zimy, wojny, choroby) czasem jest zaś sukcesem.
O wiele większym, niż zdobycie, zagarnięcie, zwycięskie i fetowane radością jednych, a złorzeczeniem innych.
I w zupełności wystarczy, aby przegrupować siły (a także zamiary) i ruszyć przed siebie.