Nie mamy już tak naprawdę żadnego celu […]. Nocami nie drżymy ani z trwogi, ani z ekstazy.
***
Nieistotność wkrada się w ludzkie życie niepostrzeżenie. Przychodzi z czasem. Pewnego dnia notuję, że przestałam się uczyć. Że odtąd każda nowa twarz, nowe spojrzenie, nowy głos to jedynie powtórzenie dobrze znanego schematu. Ludzie zdarzają się dwa razy, podobnie jak rzeczy. Odtąd istnieje już tylko ilość zapisanego papieru i zwiększająca się świadomość kosztów własnego życia. I odtąd kiedy mówię „ja”, kłamię. Weźmy „ja” percepcji – neutralne i przejrzyste. Ustawmy je w stosunku do „ja” fazy pośredniej – moje ciało jako takie do mnie należy; lub ściślej mówiąc, ja należę do mojego ciała. Co obserwujemy? Brak kontaktu. Lękajcie się moich słów.
***
Czas jest największą ludzką słabością, namiętnością i obsesją. Zaklęcia służące zawładnięciu czasem sprowadzają się do uwielbienia wieczności; po cóż wymyśliliśmy kriogenikę, dlaczego wśród nas są transhumaniści? A przecież opanowanie czasu jest tak proste; jest jak nauka dystansu do życia, do wszystkiego, czego doświadczam, z umiarem, z cierpliwością. Moje aktualne wcielenie się zużywa; wkrótce nie zostanie po mnie nic oprócz słów, sensów i pamięci (drzewa, podobnie jak ludzie, mają swoją pamięć. Pamięć mają przedmioty, miejsca, dźwięki – wszystkie one przechowają mnie, w mniej lub bardziej złożony sposób). Kiedy zdecyduję się pójść stąd – oddajcie mnie niebu.
***
Liczba ludzkich opowieści życiowych wynosi 6174, co odpowiada pierwszej stałej według Kaprekara.
***
„Myślałem, że całe życie jest rozmową” – mówi mi – „Myliłem się. Uświadomiłaś mi, że życie jest czymś więcej, niż rozmowa. Życie jest opowieścią”. Człowiek złożony jest z opowieści. I są one wszystkim, co po nas zostaje.
Dłuższy czas rozmawiamy dziś o naturalności, jaką stanowi połączenie myśli, uczuć i słów, jakie wypowiadamy. Swoista wewnętrzna spójność języka. Nieunikniona i w tajemniczy sposób nieoczywista, jak oddychanie. A wraz z nią całe spektrum delikatności, czułości, oddania, wierności, sensów i znaczeń. Słowa wypowiedziane zaś nabierają mocy. Kiedy mówię, wiem, że odtąd wszystko zmierzać będzie w nakreślonym przez myśl kierunku. Do tego właśnie służy ludzka mowa. I nie wiem, czy istnieje bardziej kompletna definicja świadomości, niż urzeczywistnianie się w mowie, w opowieściach. Myśląc kiedyś nad greckim λόγος naliczyłam dwadzieścia osiem znaczeń.
W jak wielu słowach potrafisz opowiedzieć siebie, swoje teraz, przedtem i potem?
***
Opuszczony klasztor na Île Saint-Honorat jest miejscem, które sublimuje słowa. Raz wypowiedziane, odbijają się echem od kilkusetletnich, nierównych, kamiennych ścian. Giną w błękicie morza. To jedno z tych miejsc, które mają w sobie cząstkę wieczności – które przechodzą przez czas niezauważenie, bieleją w ostrym słońcu, jak kości świata. Wcieram lawendę w rozpalone skronie, za każdym razem zwijając się w kłębek na kamiennej ławie refektarza. Wracam tam ciągle – tylko po to, by wsłuchać się w czas, bo nawet on dźwięczy.
***
Kto z was zasługuje, żeby żyć wiecznie?
Nie ma końca. Nie ma granic.
***
Kiedy po trzech latach biorę do ręki Możliwość wyspy Houellebecq’a, wiem, że nauczyłam się szczęścia.
[Wszystkie zdania zapisane kursywą pochodzą właśnie z tej książki – jednej z tych, które zmieniają życie.]