Pierwsze za oknem zapalają się maleńkie światełka na szczytach żurawi stoczniowych, które rozpoczynają pracę o szóstej. Czerwone, poruszające się punkciki rozświetlające granatową ciemność przytłoczonego chmurami nieba. Obok – budynki magazynów, suche doki, nabrzeża. Osobliwa forma cichego, portowego życia, które wyłania się z mroku. Perspektywa widziana z dziesiątego piętra jest szeroka na tyle, bym mogła dostrzec …