Mam opowiedzieć ci o moim kraju? Jest piękny. Coś więcej, mówisz? Ja nie mam wielu wspomnień.
Nie patrzy na mnie. Zwalnia kroku, pozwala się zebrać słowom na języku.
Kiedy przynoszę Francisowi ostatni tego dnia kubek potwornie mocnej, miodowej herbaty, za oknami zapada już chłodna, wilgotna noc.
Przysiadam na krawędzi miękkiego, pluszowego fotela i słucham. Nie widzę go – ciemność zdążyła ukryć już skórę barwy gorzkiej czekolady, w pełznącym w górę pokoju mroku dostrzegam jedynie białka oczu i zęby, kiedy śmieje się smutny, wypełniony cynizmem.