Okruchy Kultury

blog o podróżach, mądrych książkach, muzyce, filozofii i budowaniu mostów między starym a nowym światem

Mały tekst o bólu

Every day I travel
To keep my mind quiet in its cage
Every night I’m dancing
With the images I generate

Szepty, szmery. Strach i nieutulenie. Podskórna, rwąca rzeka, a czasem jedynie ćmienie, które majaczy gdzieś na granicy snu przed świtem, tuż pod powiekami. Jakiś czas temu zrozumiałam, że to nie tak, że coś nas boli, że doznajemy bólu; nie. My poruszamy się przez ból i w bólu istniejemy. Jak w przestrzeni, jak w czasie. Przez ból uczymy się świata. Może pełniej, niż przez rozkosz, przez spokój, szczęście.

Nauczyłam się, że przychodzi zawsze niespodziewanie. Punktowe uderzenie, emocja… i długotrwały pogłos. Pogłos, w ciągu którego zastanawiam się, czy doznaję go tak samo, jak Inny; czy może w drugim człowieku ból rozbrzmiewa inaczej? I jaki ma zapach skóra Innego, gdy go boli…?

I’m wandering the streets of pain
Taking the confusion
Shed my skin, adore the rain
Merge in the illusion

Jest też inny rodzaj bólu; ten, który zadajemy sobie sami. Nie potrafię pomyśleć o zwierzęciu, które byłoby w stanie wytrzymać tak wiele, jak człowiek – tak walczyć, tak pragnąć i znieść ogrom cierpienia, by siebie spełnić; pytanie tylko, czy poprzez ból możemy jeszcze odczuwać radość? Czy nie wypala się w nas zdolność widzenia barw, drgania piękna w świecie, wszystkiego, co przeciwstawia się cierpieniu? Czy ból nie wyczerpuje nas jako ludzi, nie eksploatuje do końca, do kości, pozostawiając jedynie to, co doznane i przeżyte…?

I chyba najważniejsze – czy pomimo bólu wpychającego nas samych w siebie, do wewnątrz, w bezpieczne ciemności – potrafimy wciąż dostrzegać Innych…?

We`re walking down the streets of pain
Sharing the confusion
Leave your home, forget your name
Merge in the illusion…

Tekst kursywą – Seabound, Travelling


Kategorie:


Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *